fbpx

Blooded Crown: Metalowa Korona Meksyku

„Melodic black/death metal nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Blooded Crown nie tylko potwierdza ten fakt – oni wykuwają go na nowo.”
— Metal Hammer Latin America

Blooded CrownBlooded Crown narodził się w sercu Meksyku – kraju pełnym kontrastów, legend i gorącego metalu. Tam, gdzie większość deathmetalowych zespołów wyłania się z chłodnych piwnic Skandynawii lub mrocznych zaułków Niemiec, Blooded Crown tchnął nowe życie w radykalny nurt: melodic black/death.

Zespół powstał w pierwszej połowie lat 2020. Początkowo lokalny projekt, szybko przyciągnął uwagę szerszej sceny dzięki unikalnemu połączeniu skandynawskiej atmosfery, latynoskiej ekspresji i surowego, ale przemyślanego brzmienia.

Pierwsze nagrania – surowe, pełne pasji – przypominały mieszankę wczesnego Behemotha z At The Gates, wzbogaconą o latynoskie harmonie i duchową walkę. Od początku było jasne: to nie będzie lokalna ciekawostka. Blooded Crown zamierzał wykuć własne miejsce w światowym metalu.

Pierwszym mocnym uderzeniem był singiel „Reprensión de un Principado” – wydany niezależnie, ale szybko podchwycony przez undergroundowe rozgłośnie Ameryki Łacińskiej. Surowy atak black/death, teksty o duchowej walce, wewnętrznych demonach i biblijnej symbolice. Tytuł („Uciszenie Księcia”) nie pozostawiał złudzeń – to była wojna duchowa, prowadzona blastami i growlem.

Potem pojawił się „Heavens Declare” – utwór pokazujący melodyjną stronę zespołu. Riffy à la Dissection, chóralny refren, piętrowa produkcja. Blooded Crown nie bał się eksperymentować – tu pasja spotykała się z mistycyzmem.

W marcu 2025 pojawił się trzeci filar trylogii: „Arraigados”. Dojrzały utwór o progresywnej strukturze. Słowo „arraigados” (hiszp. „zakorzenieni”) nie było przypadkiem – to deklaracja tożsamości: „Jesteśmy stąd, z południa, z krwi i ziemi”.

Największe poruszenie wywołała informacja o nowym członku – „metalowym wojowniku aktywnym od 1993 r.”. Nazwisko owiane tajemnicą, spekulacje: były muzyk Acrania? Gitarzysta sesyjny Brujerii? Dzięki temu doświadczeniu zespół zyskał nie tylko muzycznie, ale i scenicznie. Fani spodziewają się, że koncerty będą jeszcze bardziej intensywne.

Wszystkie tropy prowadzą do jednej daty: 20 czerwca 2025. Instagram: minimalistyczny wpis „New single coming June 20th”. Bez tytułu, bez szczegółów, same domysły. Fani liczą na hymn w stylu Behemotha, ale bardziej melodyjny, inni chcą EP lub pełnego albumu.

Wszystko wskazuje na to, że nowy singiel to początek większej kampanii – być może EP lub debiutancki album jeszcze w tym roku.

Blooded Crown mistrzowsko balansuje między melodyjnością a brutalnością. Tam, gdzie inni idą w miękkość, Blooded Crown używa melodii jak broni – precyzyjnie, ale bez utraty siły. Riffy przypominają The Crown z czasów „Crowned in Terror”; wokalnie – mikstura Nergala, Toma G. Warriora i Maxa Cavalery. Warstwa liryczna: poetycki mrok, duchowa wojna, alegorie biblijne, symbolika łacińska i hiszpańska.

Blooded Crown stoi dziś tam, gdzie kiedyś Gojira czy Septicflesh – gotowi, by przekroczyć granice undergroundu i stać się międzynarodową siłą.

Co nas czeka w najbliższych miesiącach?

  • EP lub pełen album – premiera możliwa jeszcze w 2025 roku.
  • Festiwale: szansa na Hell and Heaven Fest, Domination Mexico lub nawet Wacken Open Air.
  • Zainteresowanie labeli – Napalm Records, Season of Mist śledzą zespół.
  • Fani proszą o merch – pierwsze zapowiedzi koszulek i winyli już w komentarzach.

Blooded Crown to nie kolejny zespół z południa, lecz ruch oporu przeciw standaryzacji, komercji i utracie tożsamości. Ich muzyka to walka – z duchami, ego, systemem. To też powrót do korzeni: do duchowej grozy, którą black i death metal miały w najlepszych latach.

„To nie zespół – to manifest.”
— Juan Luis Herrera, Underground Mexicano