Craig Bannerman przetworzył to dziedzictwo przez pryzmat chrześcijańskiego metalu – gatunku, w którym wyrasta dziś na jednego z najciekawszych twórców. My God, My God, Why? nie jest dla niego ani eksperymentem formalnym, ani próbą szokowania. To liturgia – skomponowana, nagrana i wyprodukowana w duchu modlitwy, komunii i poddania. Każdy riff staje się tu wstawiennictwem, a każdy growl – psalmem. (Craig Bannerman, oficjalna strona).
Brzmienie „Boże mój, Boże mój, dlaczego?” jest nieustępliwe, ale precyzyjne. Bannerman łączy brutalność black i death metalu z partiami chóralnymi i chwilami niemal sakralnej ciszy. Powstaje język muzyczny, który jednocześnie wydaje się pradawny i boleśnie aktualny – odbijając świat, który ugina się pod ciężarem własnej ciemności. Ale nie jest to rozpacz dla samej rozpaczy. Muzyka Bannermana, nawet w najcięższych momentach, zmierza ku łasce. Gdy gitary i perkusja grożą przytłoczeniem, z chaosu wyłania się poczucie celu, prowadzące ku Barankowi.
Podróż przez ten album to zejście w dół, zanim nastąpi objawienie. Pierwsze utwory zanurzają słuchacza w smutku i kruchości – pejzażu, w którym nie sposób uciec przed własną samotnością. Bannerman nie próbuje prowadzić na skróty. Przez dolinę cienia trzeba przejść, by wyjść na drugą stronę. A jednak z tej otchłani wyłania się coś niezwykłego. Objawienie. Miłość – nie ta łatwa, sentymentalna, lecz taka, która potrafi przemienić rozpacz w nadzieję.
W rękach Bannermana ekstremalny metal przestaje być prowokacją, a staje się narzędziem teologii. Artysta wykorzystuje intensywność gatunku, by oddać skrajność duchowych przeżyć – zderzenie świętości Boga z zepsuciem świata. Tam, gdzie inni szukają szoku czy alienacji, Bannerman proponuje empatię i kontemplację (Bandcamp Craiga Bannermana).
Z albumem związana jest także wizualna podróż, równie ambitna co muzyka. Bannerman zestawił tu obrazy: „Agnus Dei” Zurbarána, „Raj i Upadek człowieka” Rubensa i Brueghela, „Ofiarę Izaaka” Caravaggia, apokaliptyczne „Zniszczenie Sodomy i Gomory” Johna Martina, „Mojżesza łamiącego tablice” Doré oraz monumentalne „Ukrzyżowanie” Bonnata. Każde z tych dzieł jest jak stacja drogi krzyżowej – tworzą one ikonografię historii zbawienia, opowieść o pysze człowieka i miłosierdziu Boga (Facebook Craiga Bannermana).
Ten dialog obrazu i dźwięku nie jest przypadkowy. Bannerman traktuje swoje dzieło całościowo – integruje Pismo, sztukę i muzykę w jednym doświadczeniu. Wideo do płyty, wykorzystujące ryciny Gustave’a Doré z „Raju utraconego”, jest tego najlepszym dowodem: to pielgrzymka przez upadek, sąd i odkupienie ludzkości (Facebook Craiga Bannermana).
Mimo całej swojej artystycznej śmiałości, „My God, My God, Why?” nie jest dziełem triumfalnym. To projekt stojący na styku sztuki i wiary, muzyki i liturgii. Bannerman przywołuje język ekstremalnego metalu – gatunku od lat zadającego pytania o sens istnienia – by wyrazić krzyk świata wciąż czekającego na odpowiedź. Nie ma tu nihilizmu, jest wołanie o miłosierdzie, które rozbrzmiewa ciszą i Słowem: „On tego, który nie znał grzechu, za nas grzechem uczynił, abyśmy w Nim stali się sprawiedliwością Bożą” (2 Kor 5,21).
W czasach, gdy sztuka coraz częściej jest towarem, a głębia zastępowana popularnością, projekt Bannermana jest jak biały kruk – dzieło, które nie szuka poklasku, lecz prawdy. To muzyczna ikona na Wielki Piątek, ścieżka dźwiękowa dla tych, którzy nadal pytają: „Boże, czemuś Mnie opuścił?” Takie projekty powstają rzadko. Wymagają pasji, duchowości, wiedzy o sztuce i odwagi. Dla Bannermana „Boże mój, Boże mój, dlaczego?” nie jest po prostu albumem – to modlitwa ubrana w metal (Craig Bannerman, oficjalna strona).
Płyta dostępna jest na wszystkich najważniejszych platformach streamingowych, dystrybuowana przez DistroKid; słuchacze mogą również wesprzeć kolejne projekty artysty poprzez BuyMeACoffee. W świecie przepełnionym hałasem, muzyka Bannermana staje się wezwaniem do skupienia – domaga się, byśmy potraktowali cierpienie i możliwość łaski serio (Facebook Craiga Bannermana).
Biografia Bannermana nierozerwalnie splata się z jego twórczością. Syn znanego konferansjera tanecznego, przez lata szukał swojej drogi, zanim odnalazł się w chrześcijańskim metalu. To podróż pełna przemian: od folkowych korzeni do gatunku, który dla niego stał się najprawdziwszą formą świadectwa i uwielbienia (No Treble). Swoją muzykę nazywa „wołaniem bojowym i proklamacją”, ale przede wszystkim – ofiarą dla Boga.
Premiera albumu, zaplanowana na 8 lipca 2025 r. (pierwszy odsłuch 7 sierpnia), zbiega się z rosnącym zainteresowaniem muzyką, która nie boi się trudnych pytań. Bannerman nie ucieka przed ciężkimi tematami – przeciwnie, idzie przez nie prosto, wierząc, że jedyną drogą przez ciemność jest wejście w jej środek (Craig Bannerman, oficjalna strona).
W centrum „Boże mój, Boże mój, dlaczego?” pulsuje paradoks: najgłębsze objawienia rodzą się z największego smutku, a w ciszy po najgłośniejszym krzyku można usłyszeć szept łaski. Dzieło Bannermana to dowód na to, że sztuka potrafi pomieścić cierpienie i nadzieję w jednym, nieprzerwanym akcie. W ten sposób daje nam nie tylko album – daje nam nową formę modlitwy.
My God, My God, Why? by Craig BannermanPolecane na EF
Sprawdź więcej nowości w dziale Nowa Muzyka