Na początku warto wyjaśnić pewną kwestię, która często pojawia się przy okazji Azell. Czy to zespół Christian metal? Odpowiedź nie jest oczywista. Courtney i David Napier są chrześcijanami, a ich wydawca – Rottweiler Records – kojarzony jest ze sceną chrześcijańskiego metalu i hardcore. Jednak Azell nie tworzy muzyki ewangelizacyjnej ani religijnej. Ich teksty skupiają się na mrocznych, science-fiction’owych narracjach i kosmicznym horrorze, a nie na tematyce biblijnej.
Dlatego najlepiej określić ich twórczość jako sludge/doom metal tworzony przez chrześcijan, ale nie Christian metal w ścisłym sensie. To rozróżnienie pozwala lepiej uchwycić miejsce Azell na scenie – na styku duchowej tożsamości artystów i świeckiej, uniwersalnej sztuki.
Są zespoły, które po prostu wydają muzykę — i są takie jak Azell, które otwierają portale do przerażających wymiarów dźwięku. Pochodzący z Louisville w stanie Kentucky duet od 2022 roku nieustannie przesuwa granice ciężkiej muzyki, zacierając różnice między sludge, doomem i atmosferycznym horrorem. Jeśli ich debiutancki album Death Control z 2024 roku był strzałem ostrzegawczym, to Astralis jest już wybuchem supernowej — niszczącym oczekiwania i pochłaniającym wszystko, co napotka na swojej drodze.
Od razu warto zaznaczyć: Astralis to nie jest zwykły zbiór utworów. To podróż — odyssea przez kosmiczny żal, egzystencjalny horror i rozpad czasu. Stworzony z obsesyjną precyzją i wykonany z miażdżącą determinacją, album nie tylko dopracowuje brzmienie, które Azell nazwali „space sludge”, ale wynosi je na nowy, przerażający poziom. To dzieło tak samo literackie, jak i muzyczne. Tak samo filozoficzne, jak fizyczne.
Od początku swojej działalności Azell wybijał się z podziemnej sceny ekstremalnej. Założony przez duet David Napier (gitary, perkusja, wokale) i Courtney Napier (bas, wokale, perkusja), zespół nigdy nie próbował wpisywać się w istniejące szufladki. Zamiast tego stworzyli swój własny, ponury zakątek muzycznego wszechświata — czerpiąc z doomu, sludge’u, oraz narracyjnego science fiction i horroru kosmicznego.
Określenie „space sludge” nie jest tu pustym sloganem. To szczera próba nazwania czegoś, co wymyka się klasyfikacjom. Azell operuje na makrokosmiczną skalę. Tam, gdzie klasyczny doom koncentruje się na rozkładzie i śmierci w skali jednostkowej lub społecznej, Astralis mówi o entropii wszechświata. To nie jest tylko muzyka o umieraniu. To muzyka o umieraniu gwiazd, czasu i znaczenia. Jakby słuchać ostatniego, samotnego umysłu dryfującego przez martwą galaktykę.
Serce albumu Astralis bije nie tylko w dźwiękach, ale i w historii. To album koncepcyjny, który towarzyszy specjalnie napisanej przez zespół noweli — utrzymanej w duchu klasycznej, pulp-fiction z początków XX wieku. Każdy rozdział opowiadania odpowiada konkretnemu utworowi na płycie, tworząc spójną narrację w formie dźwiękowej i literackiej.
To nie pierwszy raz, gdy metal eksperymentuje z formą albumu koncepcyjnego. Ale Azell podchodzi do tego w sposób unikalny: nie opowiadają historii, lecz przekładają ją na emocje, atmosferę i tekstury. Tę historię się czuje, a nie tylko słucha. Każda partia basu, każde zawodzenie wokalu, każdy zgrzyt gitary — to element narracji.
Przyjrzyjmy się teraz każdemu z utworów Astralis z osobna, krocząc ścieżką dźwiękowego zatracenia...
1. From The Womb Of Oblivion (Z łona zapomnienia)
Otwarcie albumu to nie eksplozja, lecz jęk otwierającej się otchłani. Niskie, powolne brzmienia wprowadzają słuchacza w klimat kosmicznego zagubienia, a Courtney rzuca wokalne zaklęcia z jadowitą intensywnością. Jej wokal, przeszywający i gniewny, przypomina głos istoty zawieszonej między wymiarami.
2. Monolithic Terror (Monolityczny terror)
Zgodnie z tytułem — ten utwór to czysty strach zaklęty w dźwiękach o ogromnej skali. Perkusja grzmi jak odgłosy lawin w próżni, a gitarowe riffy ryją krajobraz niczym meteory. Dronujące, obce harmonie przemykają jak pasożyty przez zmysły.
3. When Darkness Unfolds (Gdy rozkłada się ciemność)
To utwór jak marsz pogrzebowy dla zaginionych cywilizacji. Riffy suną powoli jak orszak żałobny wśród gwiazd. Wokalny duet Davida i Courtney przypomina rozmowę dwóch zagubionych dusz dryfujących w pustce. Muzyka przesiąknięta jest majestatem i śmiercią.
4. Waves Of Remembrance (Fale pamięci)
Prawdopodobnie najbardziej emocjonalny moment albumu. Tempo spowolnione niemal do bezruchu, gitarowe sprzężenia działają jak duchy dawno umarłych myśli. To elegia dla rzeczy zapomnianych, wspomnień, które już się nie znaczą.
5. The End Is Inevitable (Koniec jest nieunikniony)
Bezlitosna, szarżująca pieśń o fatalizmie. Riffy powtarzają się jak mantra śmierci. Wokal przypomina liturgię w opuszczonej świątyni — modlitwę ostateczną dla umierającego wszechświata.
6. Time Slows To Nothing (Czas zwalnia do zera)
Kulminacja płyty. Azell dosłownie spowalnia czas — rytm zamiera, dźwięki stają się echem samego siebie. I nagle… saksofon. Niespodziewany, przejmujący, jak ostatni wdech przed wiecznością. Potem – cisza. Absolutna.
W przeciwieństwie do wielu zespołów sludge/doom, Azell nie ukrywa się za brudem i szumem. Produkcja, za którą odpowiada David Napier, jest przejrzysta, ale miażdżąca. Każdy instrument oddycha, a jednocześnie całość dźwięku przygniata słuchacza.
Perkusja to grzmoty. Gitara to lawa. Bas to ziemia. A wokale – to krzyk gwiazd umierających po raz ostatni.
Okładka autorstwa Davida to wizualny odpowiednik muzyki. Planeta pochłaniana przez wir galaktycznej otchłani – symbolizuje emocjonalny krajobraz płyty: entropię, osamotnienie, wieczne przemijanie. Jakby Lovecraft tworzył okładkę do doom metalu w 1973.
Astralis nie jest łatwym albumem. I nie ma taki być. To dzieło totalne, które wynagradza cierpliwość i wymaga pełnego zanurzenia. To upadek w pustkę, pokazany z przerażającym pięknem.
Dla fanów Conan, Bongripper, Rwake, Primitive Man – odnajdziecie tu znajome brzmienia, ale na zupełnie nowym poziomie dojrzałości i narracji. Azell nie tylko miażdży ciało – szepcze do duszy.
W czasach przesytu treści, Astralis wymaga obecności. Domaga się poddania. A jeśli odważysz się zejść w jego otchłań – być może odnajdziesz coś wiecznego.Informacje o albumie
Zespół: Azell
Album: Astralis
Gatunek: Space Sludge / Doom Koncepcyjny
Wydawnictwo: Rottweiler Records
Data premiery: 17 października 2025
Dla fanów: Conan, Bongripper, Rwake, Primitive Man
Skład:
-
David Napier – Gitara, perkusja, wokal, produkcja, grafika
-
Courtney Napier – Bas, wokal, perkusja