Jeśli kiedykolwiek wątpiłeś w globalną moc grindcore’u, posłuchaj KAFIR-E-AZAM. Powstały w dusznej atmosferze pakistańskiego undergroundu, rozproszony przez migrację, dziś powraca z hałasem w Niemczech. To nie tylko muzyka — to historia o granicach, tożsamości i niepowstrzymanej potrzebie krzyczenia w świecie, który woli ciszę.
Od popiołów do hałasu: narodziny pakistańskiego punka
KAFIR-E-AZAM narodził się w splątanej sieci pakistańskiej sceny metalowo-punkowej — kruchej, ale zadziornej. Już w 2013 roku zaznaczyli swoją obecność na kompilacji „Pakistani Punk” wydanej przez Tam89 — nie była to tylko ciekawostka, ale krzyk z kraju, gdzie koncerty punkowe są rzadkością, a bunt to ryzyko (Unite Asia). Tam89, francuska wytwórnia, od lat promuje sceny z krajów pomijanych przez światowy punk — KAFIR-E-AZAM to odpowiedź Pakistanu na Repulsion i Agathocles, zarówno brzmieniem, jak i duchem.
Kolejnym krokiem był split z powerviolence’owym zespołem BVLGHVM z Rawalpindi w 2014 roku — naturalna kolaboracja dla dwóch kapel, które przekraczały granice w kraju, gdzie kluby upadają, a scena się rozpada (Unite Asia).
Migracja i diaspora: grindcore na obczyźnie
Ale punk nie stoi w miejscu. W 2014 roku KAFIR-E-AZAM zamilkł, gdy migracyjne losy rozrzuciły członków zespołu po świecie. Nie był to koniec — grindcore nie umiera, tylko czeka.
Rok 2024: Niemcy, kraj nowej fali punków-migrantów, staje się nowym domem. Wokalista Dozakhi i multiinstrumentalista Shehwat Parast reaktywują KAFIR-E-AZAM z nową mocą, przekuwając gniew na wyobcowanie, biurokrację i iluzję przynależności w brzmienie jeszcze bardziej surowe niż wcześniej (Unite Asia).
EP-ka: powrót do korzeni, atak na przyszłość
Ich debiutancka EP-ka, nagrana w Niemczech i zmiksowana przez Cimota w Bödi9, to wehikuł czasu. Zapomnij o nowoczesnej produkcji — te utwory plują na wszelki poler. Inspiracje są jasne: Repulsion, Agathocles, Blood, Fear of God. Perkusja to furia, gitary tną i szarpią, bas dudni jak trzęsienie ziemi. Wokal Dozakhiego — czysty, rozdzierający, dwujęzyczny — przecina hałas tekstami opisującymi chaos życia w Pakistanie i Niemczech.
To nie nostalgia — to manifest. KAFIR-E-AZAM nie goni trendów. Ich grindcore to głos diaspory, przekraczania granic i rozdartej tożsamości.
Teksty: pomiędzy dwoma światami
Większość zespołów wybiera jedną stronę — KAFIR-E-AZAM żyje na pograniczu. Teksty bezlitośnie obnażają hipokryzje zarówno ojczyzny, jak i nowego domu. Od przemocy pakistańskiego państwa po „tolerancję” Zachodu, zespół maluje obraz wygnania, który jest osobisty i polityczny.
Nie są w tym sami. KEA to część nowej fali „punkowej diaspory” w europejskich miastach — kapel, które nie pozwalają, by migracja oznaczała ciszę (UntoldMag). Ich scena to nie tylko squaty i piwnice, ale też WhatsApp i internet.
Sieć KEA: projekty poboczne, zina i dziedzictwo
Członkowie KEA nie są debiutantami. Shehwat i Dozakhi grali w MALAMATI, ZANJEER, MYOSIS i legendarnym dla pakistańskiego grindcore’u MULTINATIONAL CORPORATIONS (Last.fm). W latach 2012-2014 wydawali też zina The Iron Markhor, dokumentując wzloty i upadki lokalnej sceny.
Ich powrót to nie tylko reunion, ale kontynuacja projektu, który zawsze był czymś więcej niż muzyką — to most między kontynentami i dowód, że punk nie umiera przez migrację.
Sztuka, tożsamość i przyszłość grindcore’u
Nowa EP-ka to także grafika Distruck Grindcore i logo Navneet Yadav — wizualna furia dopełniająca dźwięki. Ale najbardziej uderza poczucie pilności. KAFIR-E-AZAM to zespół, który wie, że świat nie daje sceny za darmo. Każdy blast, każdy krzyk to akt oporu.
W świecie obsesji na punkcie kategorii — Wschód i Zachód, „prawdziwy” i „fałszywy” — KAFIR-E-AZAM przypomina, że muzyka i migracja gardzą granicami.
Słuchaj i śledź
KAFIR-E-AZAM wykuwa nową przestrzeń dla grindcore’u. Jeśli chcesz wiedzieć, jak brzmi przyszłość punka diaspory — zacznij tutaj. Ich muzyka i aktualizacje są na Instagramie.
Więcej o migracji punków znajdziesz w naszych tekstach o diasporze punkowej w Berlinie i pakistańskim undergroundzie.
Kafir-e-Azam by Kafir-e-Azam