W każdej świetnej, ciężkiej płycie tkwi jakaś przypowieść – lekcja okupywana bólem lub dziką euforią, albo po prostu to oczyszczenie, gdy krzyczysz w pustkę i odkrywasz, że nie jesteś sam. “From the Belly of the Beast” (UN)WORTHY nie tylko korzysta z tej tradycji. Czyni z niej potężną broń.
Myślisz, że wiesz, czego się spodziewać – kolejnej kanonady blastów, kolejnej lawiny deathcorowej furii zespołu znanego z nadawania nowego znaczenia słowu “głośno” – a tymczasem efekt zaskakuje i sprawia, że nagle wyrywasz rączkę głośności do maksimum.
Zespół: Nowa, pięciogłowa bestia
W 2025 roku (UN)WORTHY nie jest już dwuosobowym walcem Dennisa Woodsa (wokal) i Jordena Jimeneza (gitara, multiinstrumentalista). Rozszerzenie było nieuniknione. “From the Belly of the Beast” to debiut zespołu jako pełnoprawnego, pięcioosobowego składu – i słychać to w każdej sekundzie monumentalnego materiału (Heavy Christian Music).
Nowe twarze nie są tylko dopisane do składu: gitarzysta Elias Clark (ex-Cultist) i basista Anthony Garate (ex-Midst of Grey) wnoszą nie tylko techniczny kunszt, ale i przebłyski szaleństwa, a perkusista Zach Lillemoen (ex-Classic Disaster) wbija kolejne numery niczym młot czasu sądu. Ten skład powstał z myślą o przesadzie, nie tylko wypełnia luki, ale rozszczelnia fundamenty i pozwala wszystkiemu wyciekać na zewnątrz.
Fani zwracają uwagę, ile tu nowego DNA. (UN)WORTHY nadal ociera się o rozpacz, ciężar i melodyjny mrok, lecz teraz utwory wiją się i eksplodują w sposób niemożliwy do osiągnięcia w duecie. To nie tylko zespół z nowymi członkami – to kapela przemieniona, wyzerowana i głodna.
Album – prosto z odmętów
“From the Belly of the Beast” technicznie rzecz biorąc to EP-ka, ale sprawia wrażenie pełnoprawnego podwójnego albumu. Wybierając Księgę Jonasza jako motyw przewodni (tak, chodzi o proroka, który skończył w brzuchu wielkiej ryby), (UN)WORTHY nie zostawia wątpliwości: tutaj liczy się konfrontacja z własnymi wątpliwościami, stawienie czoła bestii i krzyk z dna ciemności.
Tracklista rozpisana jest niemal filmowo:
- A Suicide Mission
- You Can Run, but You’ll Never Hide
- From the Belly of the Beast
- Judgement Denied
Każdy kawałek to krok w dół do dźwiękowego piekła Jonasza – brutalna, czasem dosłowna reinterpretacja historii o rozbitej wierze i próbie wybawienia. To raczej czteroczęściowy egzorcyzm niż zwyczajny zestaw numerów. Narastanie napięcia, furia, załamanie, i powolne, chwiejące się dźwignięcie ku czemuś w rodzaju odkupienia – tu jest to wszystko.
“A Suicide Mission” otwiera EP-kę z mrożącym krew atakiem – ciężary, przerywane riffy, dramat wyjścia Jonasza na przekór boskiemu poleceniu. Jest tu chwila melodyjnej nadziei, zanim niskie brzmienia nie pociągną cię w otchłań.
“You Can Run, but You’ll Never Hide” nie odpuszcza. Przeznaczenie zamknięte w drucianych zagrywkach na gitarze i sekcji rytmicznej, która brzmi bardziej jak zapowiedź burzy. Woods pluje wokalem, przechodzi przez growle i wrzaski jakby szamotał się z własnym losem – i czyni Jonasza bohaterem na wskroś współczesnym, uwięzionym.
Utwór tytułowy, “From the Belly of the Beast”, to najcięższy punkt płyty. Riffy spadające spiralnie w dół, breakdowny rodem z psychotycznego amoku i poczucie klaustrofobii, które narasta z każdym taktem; to sonicznym językiem oddana samotność proroka. Gitara skrzeczy, bas jęczy, perkusja utwardza każdy lęk o jeszcze jeden punkt procentowy.
“Judgement Denied” to wybuchowy finał – ostateczna bitwa między wściekłością a pogodzeniem się, jak moment, gdy Jonasz zostaje wybawiony, ale nie całkiem rozgrzeszony. Muzycznie – wielkie, brudne, świdrujące. Jeśli chcesz zrozumieć arc, przesłanie oraz drogę zespołu – to jest cała kwintesencja.
Brzmienie i produkcja: biblijnie brudne, nowocześnie miażdżące
Wiele kapel deathcore szczyci się “nowym poziomem ciężaru”, ale niewielu rzeczywiście się to udaje. Tutaj nie chodzi tylko o fizyczny ciężar – “From the Belly of the Beast” miażdży psychicznie, klimatycznie, stylistycznie. To nie tylko zasługa świeżych muzyków, ale też świetnie wyważonej produkcji – wszystko tutaj ma zęby i własny charakter, ale nie wchodzi sobie w drogę.
Płyty tej słucha się najlepiej GŁOŚNO. Produkcja staranna, przezroczysta tam, gdzie powinna być – riffy melodyjne unoszą się na oceanie przesterów, a perkusja napędza całość jak atak paniki, ale nigdy nie zagłusza wokalu, który operuje od growlu po lament bliższy załamaniu.
Nie da się pominąć, jak głośna jest ta muzyka – uczucie zlania się rozpaczy i nadziei w bezkształtny dźwiękowy jazgot, jak na dnie morza. Zarazem pojawiają się momenty ciszy, przestrzeni, czystości – czyste, drżące zagrywki mogą uratować twoje uszy tuż przed kolejnym zanurzeniem w chaos. Wpływy to nie tylko klasyczny deathcore – są tu momenty blackowych tekstur i mistrzowskich wstawek.
Warstwa liryczna i biblijna opowieść
Opieranie metalu na motywie z Pisma Świętego to duże ryzyko – łatwo popaść w banał albo patos. (UN)WORTHY atakuje temat Jonasza, nie jako dramaturgię, ale jako wehikuł własnych pytań o wiarę i bunt. Liryka jest obrazowa; nie nawołuje, a każe przeżyć udrękę proroka.
Debiutancki “This Present Darkness” eksplorował samotność jako rodzaj duchowej grozy (Metal Epidemic), ale “From the Belly of the Beast” idzie na zderzenie czołowe. Bóg nie jest tu abstrakcją, osąd nie jest teoretyczny. To Stary Testament zamieniony w dźwięk – rozpacz i boska pogoń jednocześnie. Nawet niewierzący poczuje, co tu jest stawką.
Jeden z wersów wybrzmiewa długo po przesłuchaniu: “Uciekłem przed łaską / Znalazłem tylko strach / W brzuchu bestii jedyną odpowiedzią jest krzyk.” Trafia, bo jest prawdziwy – każdy zna te chwile poczucia bezsensu i niewysłowione lęki.
Bandcamp, fizyczne kopie – dla kogoś więcej niż fanów
Chcesz fizyczną kopię? Zespół doręcza klasyczne jewel case + ośmiostronicową książeczkę (unworthybandmerch.com). Każde CD posiada kod na pobranie cyfrowej wersji w Bandcamp – a dla miłośników sztuki i tekstów to uczta dla kolekcjonera.
A te dziury w ścianach i aucie? To nie pusty slogan. Cytując zespół: “Bądź gotów na wersję (UN)WORTHY, która zachowuje znaną brutalność, a zarazem przesuwa ją dalej, zostawiając jedynie dziury w ścianach domu, auta, biura czy gdziekolwiek świrujesz do naszej muzy.” Ostrzeżenie uzasadnione.
Miejsce na scenie: Świat deathcore w 2025
Deathcore AD 2025 to pole bitwy. Najwięksi – Slaughter to Prevail, Lorna Shore, Mental Cruelty – przesuwają granice co sezon (The Metal Verse). (UN)WORTHY wyróżnia się połączeniem biblijnych motywów, technicznej brutalności i świeżych pomysłów.
Tam, gdzie inni trzymają się z dala od religijnych concept-albumów, oni idą na całość. Ich podejście przypomina energię For Today lub Impending Doom, ale w brzmieniu całkowicie dzisiejszym – szybciej, mocniej, bez kompromisów ani łatwych odpowiedzi.
Nie naśladują trendów. Przepisują deathcore według własnych zasad.
To nie tylko album – to manifest
“From the Belly of the Beast” to nie tylko wizytówka zespołu w nowej postaci, lecz coś znacznie więcej: propozycja, wyzwanie i kronika wiary oraz furii dla każdego, kto posłucha wystarczająco uważnie. Każda minuta tej płyty jest celowa – od okładki, przez dobór utworów, po końcowe uderzenie.
Kupując ten album, dostajesz nie tylko kawałek deathcorowej historii. Masz udział w powstającym wciąż opowiadaniu – utrwalanym przez zespół, który nie boi się zmian ani pytań o sens istnienia.
Dlaczego warto?
To nie jest muzyka komfortowa. “From the Belly of the Beast” to biblijny chaos, który zostawia ślady na długo. Idealny na ciemne noce, niemożliwe treningi, przejażdżki, którym brakuje klimatu – lub nadziei. Każdy riff, każdy krzyk to nowa porcja walki o przetrwanie i samopoznanie.
To płyta, która nie odpuszcza przez całe tygodnie. Dzięki zwartej strukturze, nieoczywistym melodiom i szczerej narracji, nowy materiał (UN)WORTHY to dowód, że czasem jedyna droga do światła wiedzie przez ciemność.
Kup album na Bandcamp Wersja kolekcjonerska – CD + booklet
FAQ
Czym różni się to wydanie od wcześniejszych?
Nowy skład pięcioosobowy wnosi szersze spektrum dźwięków i bardziej rozbudowaną produkcję.
Czy to pełny album czy EP?
Oficjalnie EP, jednak rozmach i długość sprawiają wrażenie pełnoprawnego albumu.
Jaki motyw biblijny stanowi podstawę konceptu?
Historia proroka Jonasza – ucieczka, pobyt w „brzuchu bestii” i powrót.